Myślimy oczami
Podstawową cechą, która odróżnia człowieka od innych gatunków jest zdolność racjonalnego myślenia. Świadomość posiadania tego niezaprzeczalnego skarbu przez tysiące lat nieustannie w nas dojrzewa i niezmiennie napawa dumą. Słusznie zresztą. Gdyby nie nasz cenny umysł interesowałoby nas obecnie, co najwyżej, zdobycie kolejnego banana, a o takim cudzie techniki jak koło moglibyśmy jedynie pomarzyć. Od najmłodszych lat trenujemy nasze szare komórki, a rodzice z uporem wmawiają nam żebyśmy zastanowili się dwa razy zanim coś zrobimy i nie osądzali nikogo po pozorach. Bynajmniej nie ma w tym niczego złego, problem polega jednak na tym, że jest to jedynie część prawdy, a my nie jesteśmy tak bardzo racjonalni, jak mogłoby się wydawać. Kiedy oceniamy dany produkt, markę czy projekt nasz wspaniały umysł często schodzi na dalszy plan.
Błysk
Wszystkie dane, które napływają do nas z otoczenia są przetwarzane i oceniane. Szacuje się, że proces pierwszej weryfikacji i formułowania naszego późniejszego stosunku do napotkanych rzeczy, osób itp. trwa zaledwie kilka sekund. Malcolm Gladwell w swojej książce „Błysk, potęga przeczucia” opisuje eksperyment przeprowadzony na jednej z amerykańskich uczelni. Grupę studentów poproszono o ocenę nieznanych im do tej pory wykładowców, na podstawie kilkusekundowego fragmentu prelekcji. Następnie ci sami studenci przez pół roku chodzili regularnie na wykłady prowadzone przez osoby, które wcześniej ocenili. Okazało się, że w znakomitej większości wypadków opinia wyrażona już po zaledwie dwu sekundowym filmie zgadzała się z tą sformułowaną na podstawie półrocznych zajęć. Wczesne ostrzeganie Nasza skłonność do podświadomego i nieustannego oceniania i analizowania wszystkiego, co nas otacza jest efektem tysięcy lat ewolucji. Nasz gatunek, aby przetrwać w trudnych warunkach musiał wyrobić sobie system „wczesnego ostrzegania”, który pozwala nam w porę zauważyć ewentualne niebezpieczeństwo. Taki system musiał działać bardzo szybko i sprawnie, przed ewentualnym zagrożeniem ratują nas przecież często ułamki sekund. Jeśli w naszym kierunku pędzi rozpędzony autobus, to w ciągu krótkiej chwili ocenimy, czy istnieje ryzyko zderzenia i jeśli takowe wystąpi, to instynktownie będziemy szukali sposobu jego uniknięcia. Nie ma tu miejsca na głębszą refleksję.
Droga na skróty
Mimo, że obecnie większość z nas nie musi obawiać się drapieżników czających się na sawannie, to skłonność do szukania drogi na skróty i pobieżnej oceny jest w nas nadal silnie zakorzeniona. Obecnie nasz system szybkiego przetwarzania zamiast ratować nam życie dba o to, żebyśmy nie utonęli pod zalewem informacji z otoczenia. Nieustannie analizuje „w tle” bodźce, które do nas docierają i dopuszcza jedynie te najistotniejsze. My z reguły chętnie się temu poddajemy, jesteśmy wybiórczy i powierzchowni. Nie myślimy racjonalnie, a do oceny używamy nie szarych komórek, ale naszych… oczu.
Myślimy oczami
Wzrok jest najważniejszym zmysłem człowieka. Szacuje się, że od 80% do 90% informacji o otoczeniu pozyskujemy właśnie za pomocą wzroku. Ludzkie oko zawiera ok. 250 mln receptorów, które zbierają informacje i przekazują je do naszego mózgu, gdzie poddawane są analizie i ostatecznie docierają do naszej świadomości jako twarz, przedmiot, kolor, kształt itp. Jeśli mielibyśmy porównać naszą uwagę i zainteresowanie do modnego i elitarnego klubu, do którego należeć mogą tylko wybrani, którzy na to zasługują, to nasze oko jest bramkarzem, który przeprowadza selekcję i decyduje o tym, kogo wpuścić do środka.
Design nie ma znaczenia?
Mimo to wiele razy słyszałem, że to jak wygląda dany produkt, czy marka zupełnie nie ma znaczenia. „Klienta nie obchodzi to, jakie mam logo”, „interfejs nie musi być ładny, najważniejsza jest jego użyteczność”, „nawet najbrzydszy blog obroni się ciekawą treścią” itd., przykłady można by mnożyć jeszcze długo. Problem w tym, że wszystkie tego typu stwierdzenia są zwyczajnie nieprawdą. I nie jest to kwestia różnicy poglądów. To po prostu zostało niejednokrotnie udowodnione.
Ładne rzeczy działają lepiej
Donald Norman w swojej książce Emotional Design opisuje przeprowadzone przez siebie badania na bankomatach. Grupę osób poprosił o przetestowanie dwóch bankomatów. Ich funkcje były jednakowe, a oba urządzenia różniły się jedynie wyglądem. Jeden z nich był brzydki, brudny i obdrapany, a drugi czysty, ładny i kolorowy. Jak myślisz, który z nich większość użytkowników określiła później jako łatwiejszy w użyciu, bardziej solidny i godny zaufania? Mimo, że oba bankomaty różniła jedynie estetyka, we wszystkich kryteriach wygrywał zawsze ten ładniejszy.
Design musi odwoływać się do emocji
To w jaki sposób oceniamy dany produkt, czy markę jest w dużej mierze oparte na emocjach. I nie chodzi tylko o wywoływanie ekscytacji, podniecenia, czy zachwytu. Design wpływa także na takie uczucia, jak zaufanie, czy bezpieczeństwo. Czasami trudno nam racjonalnie uzasadnić dlaczego uznaliśmy kogoś za autorytet lub eksperta, działamy podświadomie i błyskawicznie. Każdy detal ma znaczenie, a decydują sekundy, jedno spojrzenie, mgnienie oka. Nie lekceważ tego, jakie pierwsze
wrażenie odniesie odbiorca. Nigdy nie będziesz pewien, czy dostaniesz na tyle dużo zaufania i czasu żeby zostać obiektywnie i racjonalnie ocenionym. Podświadomość i instynkt to potężna broń wywierająca ogromny wpływu na to jak oceniamy to, co widzimy.
tekst: Jacek Kłosiński / klosinski.net
Błysk
Wszystkie dane, które napływają do nas z otoczenia są przetwarzane i oceniane. Szacuje się, że proces pierwszej weryfikacji i formułowania naszego późniejszego stosunku do napotkanych rzeczy, osób itp. trwa zaledwie kilka sekund. Malcolm Gladwell w swojej książce „Błysk, potęga przeczucia” opisuje eksperyment przeprowadzony na jednej z amerykańskich uczelni. Grupę studentów poproszono o ocenę nieznanych im do tej pory wykładowców, na podstawie kilkusekundowego fragmentu prelekcji. Następnie ci sami studenci przez pół roku chodzili regularnie na wykłady prowadzone przez osoby, które wcześniej ocenili. Okazało się, że w znakomitej większości wypadków opinia wyrażona już po zaledwie dwu sekundowym filmie zgadzała się z tą sformułowaną na podstawie półrocznych zajęć. Wczesne ostrzeganie Nasza skłonność do podświadomego i nieustannego oceniania i analizowania wszystkiego, co nas otacza jest efektem tysięcy lat ewolucji. Nasz gatunek, aby przetrwać w trudnych warunkach musiał wyrobić sobie system „wczesnego ostrzegania”, który pozwala nam w porę zauważyć ewentualne niebezpieczeństwo. Taki system musiał działać bardzo szybko i sprawnie, przed ewentualnym zagrożeniem ratują nas przecież często ułamki sekund. Jeśli w naszym kierunku pędzi rozpędzony autobus, to w ciągu krótkiej chwili ocenimy, czy istnieje ryzyko zderzenia i jeśli takowe wystąpi, to instynktownie będziemy szukali sposobu jego uniknięcia. Nie ma tu miejsca na głębszą refleksję.
Droga na skróty
Mimo, że obecnie większość z nas nie musi obawiać się drapieżników czających się na sawannie, to skłonność do szukania drogi na skróty i pobieżnej oceny jest w nas nadal silnie zakorzeniona. Obecnie nasz system szybkiego przetwarzania zamiast ratować nam życie dba o to, żebyśmy nie utonęli pod zalewem informacji z otoczenia. Nieustannie analizuje „w tle” bodźce, które do nas docierają i dopuszcza jedynie te najistotniejsze. My z reguły chętnie się temu poddajemy, jesteśmy wybiórczy i powierzchowni. Nie myślimy racjonalnie, a do oceny używamy nie szarych komórek, ale naszych… oczu.
Myślimy oczami
Wzrok jest najważniejszym zmysłem człowieka. Szacuje się, że od 80% do 90% informacji o otoczeniu pozyskujemy właśnie za pomocą wzroku. Ludzkie oko zawiera ok. 250 mln receptorów, które zbierają informacje i przekazują je do naszego mózgu, gdzie poddawane są analizie i ostatecznie docierają do naszej świadomości jako twarz, przedmiot, kolor, kształt itp. Jeśli mielibyśmy porównać naszą uwagę i zainteresowanie do modnego i elitarnego klubu, do którego należeć mogą tylko wybrani, którzy na to zasługują, to nasze oko jest bramkarzem, który przeprowadza selekcję i decyduje o tym, kogo wpuścić do środka.
Design nie ma znaczenia?
Mimo to wiele razy słyszałem, że to jak wygląda dany produkt, czy marka zupełnie nie ma znaczenia. „Klienta nie obchodzi to, jakie mam logo”, „interfejs nie musi być ładny, najważniejsza jest jego użyteczność”, „nawet najbrzydszy blog obroni się ciekawą treścią” itd., przykłady można by mnożyć jeszcze długo. Problem w tym, że wszystkie tego typu stwierdzenia są zwyczajnie nieprawdą. I nie jest to kwestia różnicy poglądów. To po prostu zostało niejednokrotnie udowodnione.
Ładne rzeczy działają lepiej
Donald Norman w swojej książce Emotional Design opisuje przeprowadzone przez siebie badania na bankomatach. Grupę osób poprosił o przetestowanie dwóch bankomatów. Ich funkcje były jednakowe, a oba urządzenia różniły się jedynie wyglądem. Jeden z nich był brzydki, brudny i obdrapany, a drugi czysty, ładny i kolorowy. Jak myślisz, który z nich większość użytkowników określiła później jako łatwiejszy w użyciu, bardziej solidny i godny zaufania? Mimo, że oba bankomaty różniła jedynie estetyka, we wszystkich kryteriach wygrywał zawsze ten ładniejszy.
Design musi odwoływać się do emocji
To w jaki sposób oceniamy dany produkt, czy markę jest w dużej mierze oparte na emocjach. I nie chodzi tylko o wywoływanie ekscytacji, podniecenia, czy zachwytu. Design wpływa także na takie uczucia, jak zaufanie, czy bezpieczeństwo. Czasami trudno nam racjonalnie uzasadnić dlaczego uznaliśmy kogoś za autorytet lub eksperta, działamy podświadomie i błyskawicznie. Każdy detal ma znaczenie, a decydują sekundy, jedno spojrzenie, mgnienie oka. Nie lekceważ tego, jakie pierwsze
wrażenie odniesie odbiorca. Nigdy nie będziesz pewien, czy dostaniesz na tyle dużo zaufania i czasu żeby zostać obiektywnie i racjonalnie ocenionym. Podświadomość i instynkt to potężna broń wywierająca ogromny wpływu na to jak oceniamy to, co widzimy.
tekst: Jacek Kłosiński / klosinski.net