znajdź projektanta

Jaki znak nasz? Diagnoza i co dalej.

Lena Mitkowa, Creative in Chief w Leniva° Studio, członkini zarządu w Stowarzyszeniu Twórców Grafiki Użytkowej


Jak ma być a nie jest – tak można określić spotkanie zorganizowane przez Mateusza Machalskiego, w którym uczestniczyli Andrzej Ludwik Włoszczyński, Adam Twardoch oraz Marcin Władyka. Planowana konferencja ze względu na reżim sanitarny zamieniona została w czteroodcinkowe nagranie dyskusji (kliknij, żeby zobaczyć), w której, wbrew wcześniejszym planom, niestety nie mogłam wziąć udziału z powodu samoizolacji. O ile zmienna, niestabilna sytuacja związana z COVID–19, choć uciążliwa, zapewne będzie miała swój kres, o tyle diagnoza o tymczasowości oraz braku realnych rozwiązań dla komunikacji polskiego państwa trwa od… cóż, praktycznie od zawsze. 


Diagnoza


„Jaki znak nasz” to ciekawa rozmowa ekspertów o polskiej identyfikacji narodowej. Nie tej promocyjnej i komercyjnej, ale zupełnie podstawowej, czyli o naszych symbolach narodowych. Zachęcam do zapoznania się z całą rozmową tutaj pozwolę sobie jednak streścić najważniejsze informacje w kilku punktach:


  1. Obecny herb Polski (godło narodowe) (kliknij tutaj aby dowiedzieć się, czym różni się herb od godła) nie istnieje w formacie, który umożliwia swobodne korzystanie z niego w projektach graficznych;


  1. Orłem, którego obecnie używamy jest orzeł opracowany przez prof. Zygmunta Kamińskiego z 1927, który później został skorygowany w 1990 roku przez Andrzeja Heidricha (a następnie odtworzony w zespole Andrzej Heidrich / Leszek Bielski w 2017 roku i uzupełniony o identyfikację przez Marcina Władykę w 2018 roku) – więcej informacji tutaj – s.32;


  1. Obecny wygląd orła białego wynika poniekąd z przypadku – prof. Zygmunt Kamiński projektował go z myślą o pieczęci lub tarczy, w efekcie zaś jest jedynym orłem na świecie, którego sylwetka wpisuje się w okrąg; Dalsze modyfikacje samego orła, jak i całego herbu, tworzone są na potrzeby chwili, nie w sposób scentralizowany; sam rysunek orła, ze względu na pierwotne przeznaczenie, nie jest typowym rysunkiem heraldycznym;


  1. Polskie barwy narodowe – biel i czerwień, nie są jednoznacznie zdefiniowane, toczą się spory o to, czy czerwień powinna być cynobrowa (bliżej zabarwienia pomarańczowego) czy karmazynowa (ciemna czerwień z domieszką błękitu) – dopiero po wyborze odcienia ustalone mogą być kolory produkcyjne – inne w druku, inne na ekranach, inne na tkaninach;


  1. Brak jednego systemu generuje ogromne straty – dotyczy to zarówno zbędnej de facto produkcji kolejnych identyfikacji dla ministerstw i instytucji zależnych, jak i zarządzania zasobami ludzkimi – każde zlecenie, każdy materiał jest projektowany i opiniowany od nowa, cały czas „wymyślamy się” od początku;


  1. Spójny wizerunek instytucji publicznej to jasny komunikat dla odbiorcy (obywatela) o tym, kto jest nadawcą komunikatu i buduje wizerunek silnego, spójnego państwa; obecny chaos i samowolka podważa zaufanie do instytucji państwowych i ugruntowuje podejrzenie fasadowości państwa (polecam tutaj przykłady podane w serwisie Andrzeja Ludwika Włoszczyńskiego OrliDom.pl);


  1. Dzisiejsze możliwości techniczne pozwalają na wdrożenie systemu centralnie, bez ogromnego zaangażowania każdej z instytucji – jeden system może obsłużyć wielu interesariuszy, a automatyzacja może zmniejszyć obciążenie pracowników administracji;


  1. Przygotowanie szablonów komunikacyjnych pozwoli na wdrażanie potrzebnych dokumentów bez dodatkowej pracy, a co za tym idzie – pozwoli na realne oszczędności;


  1. Istnieje kilka oddolnych projektów, które są propozycją uporządkowania herbu państwa, które mogą być dobrym punktem wyjścia do dalszych działań:
    tu warto zapoznać się z projektami:

Orli dom

http://orlidom.pl/

https://www.ibuk.pl/fiszka/142445/projekt–orli–dom.html


Marta Gawin

https://issuu.com/martagawin/docs/system


Jaki znak twój

http://jakiznaktwoj.pl/


Publikacja heraldyka dra Michty 

https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/533897/edition/508360/content



  1. Poza herbem i kolorystyką konieczne jest również przygotowanie (dobranie lub zaprojektowanie na zamówienie) kroju pisma oraz logotypów podległych (ministerstw i instytucji zależnych) oraz szablonów dokumentów;


Tutaj doskonałe referencje to
Przykład Niderlandów https://www.rijkshuisstijl.nl/

Przykład Niemiec https://styleguide.bundesregierung.de/sg–de


Ale co dalej?

Wiemy, czego nie mamy. Wiemy, czego potrzebujemy. Wiemy, jak poradziły sobie z tematem inne kraje europejskie (i nie tylko). Wiemy, że każdy kolejny miesiąc prowizorycznej komunikacji to strata zarówno wizerunkowa, jak i finansowa. Co możemy zatem zrobić? Ostatnia część rozmowy poświęcona była implementacji zmian. 

Mateusz Machalski podkreślał, jak ważna jest strategia jako pierwszy krok dla wprowadzenia prac i zmian. Jako strateżka nie mogę się z tym nie zgodzić. Jako realistce – trudno mi uwierzyć, że zaczynając proces comme il fault, procesowo, nie utkniemy na samym początku, bez możliwości jego kontynuowania. Andrzej Ludwik Włoszczyński wspomniał, że aby wprowadzić wielkie, systemowe zmiany, potrzebny jest ktoś, kto będzie miał sprawczość, od zlecenia całego procesu, przez jego przeprowadzenie, aż do konsekwentnego wdrożenia. Ktoś na miarę Piłsudskiego. Nie wiem czy chcemy i czy powinniśmy czekać na takie przywództwo. Jestem zdania, że wdrożenie wielkiej systemowej zmiany, obejmującej urzędy marszałkowskie, ministerstwa, instytucje i organy podległe jest skazane na niepowodzenie. Wszystkie te podmioty są wysoce upolitycznione, my sami, obywatele, przechodzimy kryzys wiary w sprawczość urzędów. Ale to nie powinno nas powstrzymywać przed zmianami. Jeśli nie możemy przeprowadzić pracy u podstaw, przyjrzyjmy się, jakie mamy zasoby. Mamy niezłego, rozpoznawalnego orła. Mamy dobrych projektantów. Mamy dobrych typografów. Spróbujmy ugryźć temat metodycznie. 

Pierwszą kwestią jest odpolitycznienie procesu, powołanie zespołu zewnętrznego. Andrzej-Ludwik Włoszczyński zaproponował przekazanie opieki nad procesem Głównemu Urzędowi Miar. Być może jest to właściwa instytucja. Zespół zewnętrzny, złożony z heraldyków i projektantów powinien w drodze konsensusu przedstawić propozycje (2-3) odrysowania orła – od wersji do największych aplikacji, poprzez wersje uproszczone, do mniejszych zastosowań. Kolejnym krokiem jest podjęcie decyzji dotyczącej kolorystyki. Spór o to, który kolor (cynober czy karmazyn) jest bardziej odpowiedni czy zgodny z tradycją heraldyczną znów możemy rozwiązać za pomocą konsensusu. Jeśli to nie będzie możliwe – niech przemówi praktyczność. Kolor powinien być możliwie najbardziej replikowalny – zarówno na ekranach, w druku (tutaj polegamy na systemie Pantone oraz klasycznym CMYK), jak i w barwieniu tkaniny (zgodnie z wzornikiem HKS oraz Pantone Textile) czy zastosowaniach przemysłowych (zgodnie z wzornikiem RAL, do zastosowań od barwienia tworzyw po farby do metalu). Przetestujmy zatem dopasowanie odcieni, które będą najbardziej powtarzalne w tych systemach. Jeśli sporu nie możemy rozwiązać na poziomie merytorycznym, bo zawsze będą się ścierać dwie frakcje – przejdźmy do codziennej praktyki i podejmijmy decyzję nie na podstawie założeń ideologicznych, ale realnych modeli.

Kiedy już będziemy mieć herb i kolorystykę, będziemy mogli sobie pogratulować – wielka prowizorka zostanie zakończona.

Kolejnym krokiem jest dopasowanie typografii. Jestem przekonana, że nasze państwo może sobie pozwolić na krój pisma dedykowany tylko jemu. Font na zamówienie ma kilka podstawowych zalet:

  • Państwo mówi swoim głosem, nie czyimś, nie przypadkowym. Swoim.

  • Implementacja fontu będzie prostsza niż w przypadku odpłatnego gotowego kroju. Raz zakupiony na wyłączność font może być dystrybuowany we wszystkich instytucjach i być ogólnodostępny

  • Takie rozwiązanie ma ogromny walor promocyjny – zarówno dla samego kraju, jak i w promocji polskiego projektowania za granicą

  • Dedykowany krój pisma może być uzupełniany o okolicznościowe znaki specjalne – od świąt narodowych po symbole (odzyskanie niepodległości, znak Solidarności, symbol Polonu w ramach uhonorowania Marii Curie-Skłodowskiej)


Adam Twardoch poruszył ważną kwestię komunikacyjną. Państwo jako nadawca komunikatu może być postrzegane jako władza lub jako służba obywatelom. Tym samym krój może być odpowiednio zaprojektowany w bardziej tradycyjnym, konserwatywnym duchu lub bardziej dostępnym i demokratycznym. Wszystko to powinno wpływać także na to, jak komunikują się urzędy, reprezentujące państwo ze swoimi obywatelami. Tu znów nie mam złudzeń. Teoretyczna dyskusja o tym, w jakim kierunku przeważy rozwiązanie nie zaprowadzi nas donikąd. Proponuję, by zespół polskich typografów przedstawił kilka rozwiązań – od najbardziej zachowawczych po najbardziej otwarte i demokratyczne. Mając realny wybór, decydenci będą mogli szybciej wybrać najbardziej optymalną opcję. Czy to rozwiązanie idealne? Z pewnością nie. Ale to rozwiązanie, które ma większą szansę powodzenia.

Mając herb, kolorystykę (w tym komplementarną) oraz typografię pozostaje niebagatelne zadanie projektu akcydensów oraz wszystkich materiałów, którymi posługuje się aparat państwowy. Tutaj pierwszym krokiem jest zrobienie inwentaryzacji potrzebnych materiałów a następnie przygotowanie ich i sukcesywne wdrażanie. Postępująca digitalizacja jest naszym sprzymierzeńcem. Podstawowe, ogólnodostępne materiały powinny być opublikowane jako wzory na platformie cyfrowej. Poszczególne instytucje powinny mieć do niej dostęp umożliwiający korzystanie z szablonów. Jak wspomniał Andrzej Ludwik Włoszczyński, przygotowanie takiej platformy zdejmie z urzędników obowiązek samodzielnej ich edycji. Możemy sobie wyobrazić sytuację, w której urzędnicy nie tylko mogą pobierać szablony (papieru firmowego, prezentacji), ale także po prostu wpisywać dane i pobierać gotowy plik do druku (np. w przypadku wizytówek). To rozwiązanie oszczędza nie tylko realny koszt pracy zleconej grafikowi czy konieczności opłacenia licencji programów graficznych w instytucji, ale także skraca drogę akceptacji. Bądźmy realistami, ustanowienie brand managera (a raczej zespołu) marki Polska nigdy się nie uda. Ale już przygotowanie gotowych rozwiązań z jasnymi wskazaniami (takimi jak dobór podłoża czy techniki druku) – jest jak najbardziej możliwe i ekonomicznie uzasadnione. 

Jak więc zacząć? Odpowiedziałabym jak zwykle – od Excela. Jako podatnik życzyłabym sobie od decydentów, aby podliczyli koszta związane z brandingiem i przygotowywaniem materiałów informacyjnych dla instytucji państwowych z ostatnich dwóch lat i wstrzymali nowe inwestycje w tej dziedzinie. Estymacja dwóch lat wydatków może być budżetem na rozpoczęcie procesu. Kolejnym krokiem jest powołanie zespołu wewnętrznego. Ten będzie miał za zadanie przedstawienie budżetu i harmonogramu prac. Cały proces powinien odbywać się transparentnie i być komunikowany na platformie online. Może się on stać idealnym przykładem na to, że warto zaufać ekspertom, ale także, że komunikacja z obywatelami pozwoli na to, by czuli się częścią projektu. A projekt jest niebagatelny, bo to Projekt Państwo.

^ Wróć na górę