Zawód: Ilustrator | Gdzie jest moja motywacja?
Mam wrażenie, że współcześnie „motywację” postrzega się jako magiczny stan, który, gdy już się osiągnie – sam przez się sprawi, że dalej pójdzie z górki. A to zupełnie nie tak.
Z drugiej strony, podczas jednego z moich live’ów, bezmyślnie rzuciłam, że nie wierzę w motywację, a wyłącznie w plan działania, który jest konsekwentnie realizowany. Jednak, gdy zaczęłam się nad tym zastanawiać, doszłam do wniosku, że jest to zbyt radykalne uproszczenie sprawy.
Nie jestem zawodowym coachem i nie chcę dublować obszernych opracowań na temat motywacji, budowania dobrych nawyków, a także problemów z prokrastynacją, jakie z powodzeniem można znaleźć w Internecie. Ale mam kilka przemyśleń.
MOTYW-AKCJA
Słowo „motywacja” już samo w sobie zawiera sens całej idei. Jeżeli podzielimy je na dwa człony, wyjdzie nam: „motyw” i „akcja”, co można rozwinąć jako: Powód dla którego działamy.
Omówmy te dwa człony:
Powód – możemy go określić również jako cel – czyli sytuacja, którą chcemy utrzymać lub osiągnąć.
Byś lepiej pojął, o co mi chodzi, przedstawię Ci najprostszy i najbardziej obrazowy przykład – mycie zębów.
Właściwa higiena jamy ustnej zapewni nam z jednej strony zdrowie, z drugiej ładny wygląd, a z trzeciej akceptację społeczną. Chyba nie ma wątpliwości, że każdy chce być zdrowy, atrakcyjny i nie chce, by ludzie odsuwali się od niego, bo ma śmierdzący oddech – myjemy więc zęby, bo chcemy utrzymać ten stan. Kiedy dzieje się coś niedobrego, idziemy do dentysty – bo chcemy osiągnąć cel, jakim jest wyleczenie zębów.
Gdyby zniknęły wymienione przeze mnie powody, dla których myjemy zęby i chodzimy do dentysty, po co mielibyśmy wykonywać te działania? Czy rozumiesz, o co mi chodzi? Musimy mieć powód, by chcieć działać. Cel musi mieć dla nas wymierną wartość. Wartość w wymiarze logicznym, ale i wartość w wymiarze emocjonalnym.
„Chcę zostać zawodowym ilustratorem” – piszą lub mówią moi czytelnicy. Ale czy zastanowiłeś się, co to tak naprawdę dla Ciebie oznacza? Samo wyrażenie tego pragnienia, jest zbyt szeroko nakreślone. Należy zastanowić się, dlaczego ten cel jest dla mnie ważny.
Moje powody:
-
Chciałam zostać ilustratorem, bo kocham tworzyć i chcę móc robić to codziennie – wartość emocjonalna (wewnętrzna).
-
Chciałam zostać ilustratorem freelancerem, obsługującym ludzi z całej Polski, bo w moim mieście nie było pracy dla rysowników lub była bardzo nisko płatna – wartość logiczna (zewnętrzna).
-
Chciałam pracować na własny rachunek, by być niezależną, działać według własnych zasad i przy projektach, które są dla mnie atrakcyjne – wartość logiczna i emocjonalna (zewnętrzna i wewnętrzna).
-
Jestem dobra w tym co robię i znajduję chętnych na moje usługi – wartość logiczna i emocjonalna (zewnętrzna i wewnętrzna).
Wymienienie tych powodów jest bardzo istotne, bo pozwalaja szerzej spojrzeć na sytuację i ją zanalizować. Przecież nikt nie zabrania mi rysować i robiłabym to także bez pieniędzy. Przyzwoicie zarabiać mogłabym nie rysując. Prowadzić firmę mogę w dowolnej dziedzinie. A jednak chciałam osiągnąć stan, który syntetyzuje te wszystkie cele, bo mają dla mnie dużą wartość. Bo uznałam, że to właśnie da mi szczęście.
Wymień swój cel, a następnie rozbij go na czynniki pierwsze i opisz wartości, jakie może Ci dać, gdy go już osiągniesz.
Twoje cele i powody:
Dlaczego brakuje nam motywacji?
Choć wyznaczony cel wydaje się ważny i wartościowy, to mimo to, bywa, że napotykamy na drodze, do jego realizacji, trudności. Na przykład ustalasz, że codziennie będziesz rysować, by poprawić swoją technikę, ale już po dwóch dniach łamiesz postanowienie.
Dlaczego?
Nie jestem w stanie Ci na to odpowiedzieć. Musisz samodzielnie dojść do tego, co jest problemem. Czy kiedykolwiek podchodziłeś do tematu w ten sposób? Czy choć raz zanalizowałeś powody, dla których tak właśnie się dzieje?
Przedstawię Ci mój własny przykład:
Na początku 2020 roku postanowiłam trzy razy w tygodniu ćwiczyć rysunek tradycyjny, wykonać w czasie wolnym kilka autorskich okładek, by otworzyć się na nowy typ klienta i co drugi dzień ćwiczyć jogę dla zdrowego kręgosłupa. Jak na razie… idzie mi słabo. Wykonałam zaledwie kilka szkiców, ćwiczę, gdy mi się przypomni, a pierwsza i jedyna okładka leży od kilku miesięcy niedokończona.
Ale przecież rysunek to moja praca i powinnam się w nim rozwijać. Chcę dotrzeć do nowego klienta, by działać bardziej artystycznie. No i moje zdrowie jest niewątpliwie ważne.
Co się stało?
Najpierw sądziłam, że brakuje mi czasu. Że mam zbyt wiele zajęć. Ale przecież codziennie po pracy zajmuję się wieloma rzeczami, które nie są niezbędne. Gram w gry, oglądam seriale, nagrywam podcast na portal z grami, prowadzę swoją grupę, piszę artykuły… (jeszcze parę rzeczy, by się znalazło).
Później uznałam, że wina leży po stronie priorytetów i wartości.
-
Gram w gry i oglądam seriale – bo po całym dniu chcę po prostu odpocząć.
-
Nagrywam podcast na portal z grami – bo to lubię, bo to zobowiązanie, którego się podjęłam, a ponadto zajmowanie się czymś innym niż praca, pozytywnie wpływa na moją kreatywność.
-
Prowadzę moją grupę i piszę artykuły – bo spełniam w ten sposób moją potrzebę nauczania, a także wiele innych pomniejszych celów.
Jak widać chodzi tu nie tylko o to, że różne moje cele nie są ważne, ale o kwestię priorytetów i czasu. Ponieważ doba nie jest z gumy – muszę ustalić, co jest w danym momencie dla mnie istotne.
Zauważyłam także, że:
-
Choć zdrowy kręgosłup jest ważny, to nie odczuwam jeszcze dotkliwie skutków zaniedbania.
-
Mam zlecenia, a co za tym idzie – pieniądze – z obecnej pracy. Nie odczuwam więc tak dotkliwie przymusu działania i zmian.
-
Czasem naprawdę trwonię czas na bzdury, które mnie ogłupiają (trwonię po prostu swój czas)! Bywa jednak, że odciągam w ten sposób uwagę od rzeczy, które muszę zrobić, ale… się boję.
Ludzki umysł ma tendencję do postrzegania celów, które dają efekty (lub konsekwencje), w przyszłości, jako mniej pilne i mniej ważne. A nawet w ogóle nie dostrzega ich ważności. Dlatego jest nam trudniej zebrać się lub wytrwać w działaniu. Ponadto, jako gatunek w ogóle, nie lubimy i boimy się zmian.
Teraz Twoja kolej. Zanalizuj powody, dla których nie możesz wytrwać w swoim postanowieniu lub w ogóle nie możesz zabrać się do działania. Jeśli nie wiesz, jak to zrobić, odsyłam Cię do artykułu „Dlaczego ciągle nie jesteś ilustratorem?”, w którym przeprowadzałam podobną analizę na temat rzeczy, które nas ograniczają. Zasada działania jest bardzo podobna.
Twoje powody: ...
Nie myl motywacji z inspiracją!
Taka jest prawda: Nie będziemy zawsze na „haju” i z uśmiechem na ustach działać. Jednak wydaje mi się, że szukając odpowiedzi na pytanie „Gdzie jest moja motywacja?” mylimy ten stan ze stanem zainspirowania.
Motywacja pozwala nam działać w długofalowych okresach i wytrwać nawet wtedy, gdy brakuje nam sił, by iść dalej. Jednak jej uskrzydlające właściwości zrzuciłabym raczej na karb chwilowego lub okresowego zainspirowania się czymś lub kimś. Inspiracja jest krótka. To gwałtowny impuls. I o ile motywację możemy utrzymać przez naprawdę długi okres, to bycie zainspirowanym, z samej swojej natury – szybko się kończy.
Akcja – czyli działanie, które pozwala nam osiągnąć cel.
Po 1: „Powód” może dać nam siłę do działania…
…ale nawet jeżeli początkowy zapał był duży, to często trudno jest utrzymać energię na wystarczającym poziomie przez cały czas.
Po 2: „Powód” może i jest, ale…
…jak pewnie zorientowałeś się ze wcześniejszej analizy mojej własnej sytuacji, są takie sprawy, którymi, z logicznego punktu widzenia, powinniśmy się zająć – ale nie mamy jakoś na to siły.
Jednak nie jest rozsądne, ani odpowiedzialne liczyć na to, że wieloletnie zaniedbanie nie odbije się w końcu na moim zdrowiu. Że stojąc w miejscu, zapewnię sobie nieprzerwany ciąg zleceń lub że w pewnym momencie, nie wypalę się zawodowo.
W obliczu powyższych sytuacji kłania się planowanie, dyscyplina i wyrabianie nawyków. Choć tej części poświęcam zdecydowanie mniej miejsca, to jest ona w mojej opinii ważniejsza. A jest krótka, bo tu nie ma filozofii:
Cele osiąga się poprzez żmudne metodyczne działanie, a nie czekanie aż nas natchnie!
Analizując pracę różnorodnych twórców – artystów, pisarzy, wynalazców – wyłania się schemat, który to potwierdza*. Rutyna, która w pewnym momencie jest jak szczotkowanie zębów – robisz to odruchowo. Dlatego, gdy już uporasz się z tematem powodów, dla których chcesz działać, niech Twoim zadaniem będzie:
-
Ustalenie planu konkretnych, a nie przypadkowych działań – dzięki temu w mierzalny sposób będziesz mógł określić postępy.
-
Wyznaczenie czasu i miejsca na pracę – tak, by nic innego nie odwracało Twojej uwagi.
-
Spisanie planu dnia, jak check listy, którą się odhacza – dzięki temu, siadając do pracy nie będziesz się zastanawiać „co ja miałem zrobić?”
To niezłe podstawowe działania, które mogą Ci pomóc ruszyć z miejsca.
I jeszcze kilka wskazówek ode mnie:
-
Już samo wykonywanie czynności działa aktywująco.
-
Czasem sama siebie stawiam przed faktem dokonanym, bo wiem, że w przyszłości może mi się „nie chcieć”. Publicznie informuję o swoich planach, kupuję bilety bez możliwości zwrotu, działam w zespole.
-
Jeśli wybitnie Ci się nie chce, ale pozorujesz robotę bezproduktywnymi działaniami, zmień czynność – choćby po to, by nie popaść w marazm. Kiedy łapię się na dwugodzinnym scrolowaniu Facebooka (tryb zombie) – wyłączam komputer i idę poczytać lub pograć w grę. W ten sposób nie mam poczucia, że zmarnowałam czas, (bo ani nie popracowałam, ani nie odpoczęłam).
-
Jeśli znowu przerwiesz rytm zaplanowanych działań – wybacz sobie! Po prostu. Stało się. A teraz wróć do zaplanowanej rutyny. W końcu wejdzie Ci ona w krew.